sobota, 5 października 2013

Co z tymi rodzicami...! Mroczne śmierci i nostalgiczne cudowności

Mam taki zwyczaj, że po obejrzeniu jakiegoś filmu wskakuję sobie od razu na filmweb i tam zerkam w dyskusje, by sprawdzić, co moi rodacy mają do powiedzenia w kwestii interesującego tytułu. A, bo czasami ktoś rzuci jakąś ciekawą myślą, spostrzeżeniem czy coś. Jednak po obejrzeniu filmu "Auta 2" (który w mojej opinii był filmem raczej przeciętnawym) troszkę się skonsternowałam, gdyż odzew był dość ostry.

Otóż zaprezentuję tu to, co znalazłam:

"Uwaga Nie Dla Dzieci!!!!
Gangster-ka ! Przemoc ! Mafia ! Faszyzm ! Fabuła zakręcona jak baranie rogi."

"BROŃ BOŻE DLA DZIECI!!!
JESTEM ZBULWERSOWANY TĄ BAJKĄ!Razem ze szwagrem zastanawiamy się nad pozwem do sądu,to niesłychane! Dziecko ,które ma prawie 6 lat zapamiętało tylko krzywde jaką wyrządzano drugim przestraszonym autom(ze śmiercią włącznie) oraz tortury! Po projekcji od razu mnie zapytało czy te autka na pewno są u aniołków! Panowie w kinie pomyliliście kategorie wiekowe ! Ja tego tak nie zostawie.Rodziców przestrzegam przed terroryzmem i brutalną tematyką bajki,świat i bez tego w bajkach jest dość chory."

"NO to nieźle drodzy Państwo ,dajecie przyzwolenie społeczne na przemoc wytwórni ,która jak dotąd robiła bajki ,w której kontrast dobra i zła był wyważony i zachowany od scen permanentnej śmierci bohaterów -to zezwólmy pijakom jeździć po ulicach -przecież to takie powszechne prawda? To ,że chce uchować mojego syna od takich scen to wynika z troski o jego spokojny sen ,który w wieku 6 lat nie musi być zburzony przez jego ulubioną wytwórnie bajek ,po której ani on ,ani ja sie nie spodziewaliśmy takiej dawki emocji okraszonej śmiercią."

Powiem Wam, że szokłam po przeczytaniu tego. Naprawdę, sama dość emocjonalnie podchodzę do kwestii przemocy w filmach dla dzieciaków (bo zwykle chce mi się beczeć jak dziecku, kiedy widzę, że nawet trzy piksele na ekranie płaczą albo jest im czyniona krzywda), ale Auta II według mnie niespecjalnie wyróżniały się w tej kwestii spośród innych tego typu filmów, które dane mi było zobaczyć. Fakt, jest mafia, jest akcja, jest momentami ciężka atmosfera niepokoju, ale no... no nie wiem, wystraszyłam się, że straciłam wrażliwość. Jednakże zrobiłam szybki rewatch najgorszych scen, a przede wszystkim momentu tortur i tej legendarnej niemal śmierci. Dla nieznających tematu, załączam omawiany kawałek filmu:


Język angielski, bo polskiego na yt nie znalazłam. Kto niecierpliwy, niech załączy czas 1:00, by złapać samą atmosferę, a kto chce zobaczyć sam moment śmierci - 1:58.
I tak naprawdę to wszystko w tym filmie jeśli chodzi o tortury i śmierć. Serio? Spodziewałabym się większych fajerwerków i dosadniejszych tortur po przeczytaniu recenzji zbulwersowanych rodziców. Owszem, jest śmierć, są "tortury", jest atmosfera... ale... czy ja nie widywałam gorszych rzeczy czasem? Czy ta scena faktycznie jest powodem do pisania ze szwagrem pozwu do sądu?

Tknięta rozmyślaniami, zaczęłam krążyć po filmwebie skacząc po nowszych znanych filmach animowanych, kierowanych do dzieci. I tak oto zbulwersowanych rodziców znalazłam w dyskusjach na temat "Iniemamocnych" (m.in: "Za mocni dla młodego widza - Zła energia, krzyki, kłótnie, toksyczna atmosfera w rodzinie, zeschizowane postacie - Edna, Syndrom - wybuchy, śmierć -źli, superbohaterowie"), "Księżniczki i żaby" ("Bajka jest przesiąknięta okultyzmem, laleczki voodoo, demony (czarne postacie), wróżbiarstwem...itd. Jak dla mnie, jest to propagowanie czegoś z czym dzieci nie powinny mieć styczności") czy "Kung Fu Panda" ("młodszym nie polecam. Rozmawiałam ze znajomą psycholog, która odradzała ten film mówiąc, że jest lękotwórczy"). Mogłabym szukać dalej, ale tego - jak się okazuje - jest po prostu za dużo!

Ale zaraz zaraz... Co do chociażby "Iniemamocnych" mogę wykazać zrozumienie, bo porusza tematy niebanalne i raczej odległe dla młodszych dzieci (kryzys małżeński, kryzys wieku średniego) no i faktycznie duży natłok zgonów postaci (nie pokazanych jednak wprost!), to przy "Księżniczce i żabie" już uniosłam łapy w górę i krzyknęłam: OH COME ON! Rodzice, naprawdę uważacie, że Dr Facilier i jego duchy to najgorsze zło, od których trzeba wasze pociechy odgradzać żelazną kurtyną? Że w "Kung Fu Pandzie" ten zły tygrys Tai Lung albo mroczny Paw z drugiej części  biją wszelkie rekordy mroczności i koszmarności?

A co z klasykami? Bajkami dzieciństwa? Wiecie co... ani jednego komentarza, że nie są to bajki dla dzieci. Ani jednego. No ale hej, kurka, czy te bajki są bez winy?

"Mała syrenka" i przebicie urżniętym dziobem statku złej Urszuli na wylot i doprawienie jej trzaśnięciem pioruna jak najbardziej na ekranie i przed oczami widza? "Piękna bajka dzieciństwa, magia!" - no ok, klasyk to klasyk, Urszula dobra nie była, należało jej się...
-ale Facilierowi niby też.
-ale Facilier używał voodoo i czarnej magii!
-a Urszula niby co robiła? Leczyła? Czy kradła za pomocą jakichś nieczystych magicznych mocy to, co cenne w żyjątkach i tworzyła z nich jakieś posuszone szkarady?
-Ale Facilier był gorszy, miał mroczny design, jego sługusy "cienie" mogą się kojarzyć ze zwykłymi cieniami, którego dziecko się boi, a Urszula pływała pod wodą...-No nie jestem przekonana. Ale ok, klasyk to klasyk.

"Anastazja" i Rasputin, który był dosłownie rozpadającym się trupem? Luzik. To, że na końcu jego ciało dosłownie rozchlapnęło się i odtańczyło kościotrupowy breakdance, by się rozpaść i sczeznąć? Ee tam, to nie jest stresogenne i koszmarów nie budzi. NO OK, powiedzmy, że przez cały film był kreowany na takiego raczej śmiesznego i nieudolnego pana podziemi. NO POWIEDZMY.

"Królewna Śnieżka"? "Och, bajka mojego dzieciństwa, magia, piękno, takich filmów nie robią!" - No przepraszam, a scena, kiedy Śnieżka ucieka do lasu i nagle wszystkie drzewa to makabryczne stwory? Scena przemiany w piwnicy, gdzie zła macocha przekształca się w straszną, zdecydowanie NIE sympatyczną staruchę? Nie jest to czarna magia? Nie jest to lękotwórcze? Nie przeraża? Nie, w ogóle? Nie, spoko, to piękna bajka mojego dzieciństwa. Nie to, co "Księżczka i żaba" i to straszliwe voodoo!

Tu i ówdzie znany "Dzielny Mały Toster" i scena na wysypisku, która jest niczym innym jak zobrazowaniem obozu koncentracyjnego, gdzie stare i niepotrzebne sprzęty po prostu zostają utylizowane i jeszcze o tym smutno śpiewają? Nie, nikt nie ma z tym problemu. Za to "Toy's Story III" już jest potworne i straszne, bo przedszkole, gdzie zabawki się przypadkiem dostały, jest jak prawdziwy obóz pracy, łagry czy coś innego. Rodzice atakują: ale atmosfera w całym filmie jest straszna, zabawki ocierają się o śmierć i cierpienie! A w "...Tosterze" to niby co jest?

Dlaczego nikt się nie przyczepia do "Dzielnego Małego Tostera", do "Królewny Śnieżki", "Anastazji", do filmu "Wszystkie Psy Idą do Nieba" (Tam śmiercią - morderstwem!- się film zaczyna!)? Te filmy zawierają w sobie sceny brutalniejsze, mroczniejsze, bardziej dosłowne w wymowie. Scena śmierci Roda w "Autach 2" jest pokazana na offie - nie widać jej, jest nam tylko dosłownie zasugerowana. Słynna scena śmierci Mufasy z "Króla Lwa" nie doczekała się ani jednego komentarza zbulwersowanego rodzica. Bo co, bo to jest "coś innego"? Mam nie porównywać? Dlaczego? Tu i tu postać ginie, tu i tu ginie z jakiegoś powodu, bo ktoś CHCIAŁ zabić. Bo i Skaza i Profesor Z chcieli zabić niewygodne dla nich postacie i zabili. A co ciekawsze, Skaza zrobił to osobiście, własnoręcznie (własnołapnie?). Ale z jakiegoś powodu "Król Lew" jest rozgrzeszony, "Auta 2" - nie.

Chodzi o ciężką atmosferę w filmie? Że skomplikowana, zbyt dojrzała fabuła? Że "Król Lew" jest prosty, atmosfera jest wyważona, jest po prostu piękny? Bo "Auta II" są za poważne, jest tam przemoc, tortury i śmierć? Że atmosfera ciężka?

No to dlaczego do jasnej ciasnej z tych samych powodów pod filmem "Dzielna Pani Brisby" ("Secret of NIMH") nie ma gazyliona negatywnych komentarzy ludzi skrzywionych psychicznie za dzieciaka? Nie ma ani jednego. A dziwi mnie to, bo przy chociażby TEJ scenie, "Auta II" wydają się śmiesznym nieporozumieniem:

!!!!!!!ALERT SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER ALERT!!!!!!!!!!!


Tortury, eksperymenty na zwierzętach, konwulsyjne skręcanie się szczura, któremu podano lek, śmierć niemal WSZYSTKICH myszek, które zdołały uciec. Poza tą sceną: scena z przerażającym starym Puchaczem w lesie, śmierć Nicodemusa, zagrożenie rozjechania domu Pani Brisby przez traktor (kreowany na monstrum)... Hell, w tym filmie nawet nie bano pokazać się krwi, kiedy Pani Brisby skaleczyła się o klatkę przy próbie ucieczki z niej. Dlaczego nikt nie reaguje, nikt nie ostrzega przed tym filmem? Przecież to mistrzostwo, jeśli chodzi o ciężką, mroczną atmosferę i stężenie "stresogennych" scen na minutę?

Odpowiedź jest prosta: bo nostalgia. Zapomniał wół, jak cielęciem był.

Jako dzieciaki oglądaliśmy dużo filmów, które były sto razy gorsze od "Aut 2". Kto z nas - z tych troszku starszych - nie kwiczał na widok Buki z "Doliny Muminków"? Ilu z nas przeżyło widok torturowanych szczurów z "Dzielnej Pani Brisby"? Kto z nas nie wspomina dzisiaj z łezką nostalgii w oku emocji związanych ze śmiercią Mufasy z "Króla Lwa"? Ilu z nas wtedy przyprawiło rodziców o palpitacje serca pytaniem "czy tata Simby poszedł do aniołków"? Kurczę no, założę się, że połowa z was chociażby pamięta Dr Dooma z "Kto wrobił królika Rogera?", który dla mnie osobiście wygrał ranking najstraszniejszej postaci z filmu, a scenę z którym oglądałam w wieku 6-7 lat i żyję nieskrzywiona do dzisiaj:


Takie rzeczy się oglądało za dzieciaka. Rodzice jakoś wszystkim pozwalali. Baliśmy się? No oczywiście, że tak, o to w tym wszystkim chodziło! O EMOCJE. Film miał w nas wzbudzać strach, lęk, fascynację, miał nas skłaniać do nienawidzenia antagonisty, do współczucia, do empatii. Do tego, czego nie doświadczaliśmy w prawdziwym życiu, a z czym mogliśmy się oswoić pośrednio za pomocą filmów animowanych. I to wszyscy pamiętamy. Nikt nie chodzi ze skrzywioną psychiką po "Królewnie Śnieżce" albo "Wszystkich Psach Idących Do Nieba". Nostalgia i tęsknota za tym, co kiedyś przeżywaliśmy skutecznie wymazuje nam to, co - według rodziców dzisiaj - tak bardzo nam niby szkodziło. Nam, bo też kiedyś byliśmy tymi smarkaczami, które nie przesypiały nocy, bo się bały Buki czy innego swojego osobistego Dr Dooma. Nie rozumiem, dlaczego dzisiaj rodzice tak mocno chronią swoje dzieci przed tym, co nieuniknione - nie dadzą rady ukrywać przed dzieckiem, że tak, na świecie jest przemoc, są źli ludzie, są postacie, które zabijają i niestety istnieją ich ofiary.

-Nie, nie będę puszczać, bo film jest stresogenny i lękotwórczy.

Kurka wodna, życie jest stresogenne. Im wcześniej dziecko się tego nauczy, tym prędzej się na to w jakimś stopniu uodporni i z tym oswoi. Rodzic jest od tego, by dziecko uczyć, wytłumaczyć mu, co, jak i dlaczego. Nikt z nas nie miał problemu z "Dzielną Panią Brisby" - owszem, baliśmy się, ale dzisiaj ten strach wspominamy ze śmiechem.

Nie mówię oczywiście, że TRZEBA pokazywać dzieciakom, szczególnie tym młodszym, na siłę te wszystkie baje, które nas przerażały. Nie, film ma być przyjemnością, a nie torturą. Sama jestem opiekunką dwóch dziewczynek, gdzie starsza, pięciolatka bała się Macochy Roszpunki z "Zaplątanych". Nie, nie zaczęłam od razu szarży na Pixar za zbyt straszny design postaci. Po prostu wiedziałam, że dziewczynka jest bardziej wrażliwa na mroczniejsze momenty i ich jej po prostu nie puszczałam w ogóle. Trzylatka, jej siostrzyczka, nie miała z Gothel żadnego problemu i lubiła oglądać sceny, gdzie starsza zasłaniała oczy.

A może chodzi o to, że ten lękotwórczy film traktuje o tematach innych, niż bezpieczne? Że nie jest filmem o szukaniu miłości, o znajdowaniu swojej ścieżki życiowej, o przeżywaniu swojej wielkiej, ale bezpiecznej przygody, gdzie "ci źli" są głupi i naiwni, dający się wycyckać dzieciakowi albo zwierzakowi? Że ma czelność poruszać takie tematy jak przemijanie ("Odlot"), problemy w rodzinie ("Iniemamocni"), stawianie czoła realnemu zagrożeniu (te nieszczęsne "Auta 2")...? Ale nie, wtedy by się nie dostało "Księżniczce i Żabie" przecież...

Tak więc, drodzy rodzice - sami sobie przypomnijcie to, co oglądaliście za dzieciaka (skoro wasze dzieci w kinie mają po parę lat, to jesteśmy rówieśnikami albo niemal rówieśnikami). Żyjecie? Żyjecie. Kochacie swoje "bajki dzieciństwa"? To dajcie swoim dzieciom poznać ich "bajki dzieciństwa". Bo jeśli chcecie im puszczać totalnie "bezpieczne", nie "stresogenne" bajki, to polecam "Warzywne opowieści: Piraci, którzy nic nie robią". Zapewniam, że po tym dzieciaki koszmarów mieć nie będą, bo prędzej zasną z nudów przed ekranem niż cokolwiek zapamiętają.

W KAŻDYM filmie znajdzie się scena, która wywoła mocniejsze, nie zawsze pozytywne reakcje. Ale świat nie składa się z samych cukierkowych scen o miłości. W prawdziwym życiu nie giną tylko złe postacie. Za mojego pokolenia dzieciaki jakoś dawały radę to ogarnąć. Nie wierzę, że dzisiaj nagle sobie wszystkie z tym nie radzą. Rodzice - wyluzujcie. Wasze dziecko tak naprawdę jest w stanie zrozumieć i ogarnąć więcej, niż wam się czasem wydaje. Przypomnijcie sobie siebie kiedyś. Może to wam pomoże.

4 komentarze:

  1. Drogi Autorze recenzji filmu Auta 2, jeśli to czytasz, wiedz, że jesteśmy z Tobą. Pragnę wyrazić żal z powodu traumy, jakiej doznał Pański syn w związku z odkryciem, że jak kogoś podpalisz, to on cierpi a potem nie żyje. Cartoon Network z pewnością nie przygotowało go na to. Jako prawie-że-poznanianka i katoliczka, muszę jednak zwrócić uwagę na rażące błędy wychowacze, ktore rzuciłu mi się w oczy przy lekturze Pańskiego tekstu: Otóż należałoby bezwzględnie uświadomić dziecku, że NIE, te autka NIE trafią do aniolków, ponieważ autka to przedmioty, a jeśli same sie poruszają i nawet rozmawiają, to oczywiście dlatego, że są opętane, tak jak Hello Kitty i Kucyki Pony.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładne spostrzeżenia, które nie odnoszą się tylko do bajek na dużym czy małym ekranie, ale i dla ich książkowych odpowiedników. Tendencja do cenzurowania nie jest nowa, bo tak naprawdę który dzieciak zna teraz oryginalne wersje chociażby braci Grimm czy doskonale (niby) znanych baśni Andersena? Przecież one są w większości, albo smutne, albo okraszone mocnymi scenami. Kto teraz pamięta, że siostrom Kopciuszka ptaki wydziobały oczy, albo co znajdowało się w zamkniętej na klucz komnacie w zamku Sinobrodego? Antologie baśni są w większości bardzo selektywne, wybierają opowieści z happy endem i wycinają co drastyczniejsze szczegóły. Oczywiście pojawiają się też publikacje, które cenzury nie mają, ale tych się raczej dzieciom nie czyta. Bo przecież są straszne i dziecko mogłoby się jeszcze przestraszyć. Natomiast wracając jeszcze do "Aut 2" przyznaję się bez bicia, że o scenie "tortur" zupełnie zapomniałam. Nie zanotowałam wcale, że taka w ogóle była. A film oglądałam wcale nie tak dawno temu... Natomiast na śmierci Mufasy ryczę do dziś ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedźm już nie ma, karłów na pal nadziewać nie można, nie ma z czym wojować. Ale jak to! Wydły jeszcze w rękach, pochodnie nie zgasły, tłum jest. Taki potencjał nie może się zmarnować! Chcemy walczyć, jesteśmy oburzeni i zbulwersowani, teraz tylko trzeba znaleźć temu jakiś cel. Z prawdziwymi problemami walczy się ciężko, ale co to za rodzic który dziecka nie broni. Bajki! Bajki na nasze potomstwo czyhają! To nic, że choć i my i nasi przodkowie oglądaliśmy/słuchaliśmy dużo gorszych rzeczy wyszliśmy, powiedzmy, na ludzi. Na tle wszystkich pokoleń którym po historii o pożeraniu ludzi żywcem przez wilka i uwalnianiu ich przez rozcinanie jego bebechów nic nie było, to właśnie teraz jest ten przeskok. To nasze dzieci nagle są za delikatniejsze, gorsze, nieużyte i podatne na traumę. Gdybyśmy teraz uświadomili im, że na świecie dzieją się straszne rzeczy trzebaby wyjaśniać, tłumaczyć, męczyć się z pocieszaniem czy co gorsza przytulić. Lepiej nie pozwolić im wyewoluować poza plankton i wypuścić je potem do morza jako karmę dla silniejszych ryb, bo jeśli zderzą się z rzeczywistością dopiero kiedy będą już duże, to nie nasz problem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wpis. Tak to właśnie jest, że trawa z czasów naszego dzieciństwa zawsze jest bardziej zielona. Rodzice chyba zbyt często zapominają, że bajki, baśnie i filmy dla dzieci mają oswajać najmłodszych ze światem, mówić ich językiem, jakie niebezpieczeństwa czyhają na nie w szerokim świecie i co robić, by uniknąć nieszczęścia. http://mojevideo.polskieradio.pl/8/2890/Artykul/1273674,Kto-nie-je-zupy-ten-umrzec-musi-czyli-makabryczna-pedagogika

    Dla wolących trzymać dziecko pod kloszem polecam Duck TV, chociaż nie wiem czy nie jest zbyt psychodeliczne.

    OdpowiedzUsuń